O mnie.
Mam trochę ponad 50 lat i nic na to nie poradzę. Nie będę udawać, że wiek to tylko liczba (chociaż całkiem spokojnie czuję się ze swoim) — na ultramaraton czy Mount Everest raczej się nie piszę, ale na Gran Sasso weszłam i nadal lubię chodzić po górach znacznie bardziej niż po centrach handlowych.
Włochy są piątym krajem, w którym mieszkam — po Polsce, Grecji, Cyprze i Szkocji. Wciąż dzielę życie między Apulię a Szkocję, choć to Apulia jest moją bazą. „Przywiązał” mnie tutaj Mauro, mój włoski partner. Życie bywa przewrotne — wychodzi na to, że nawet po rozwodzie można się zakochać.
Mieszkanie w kilku krajach dało mi znajomość pięciu języków i masę różnorodnych doświadczeń. Lubię odkrywać miejsca, o których mało kto słyszał, uczyć się nowych rzeczy (obecnie mandaryńskiego), próbować dziwnych potraw (choć gotować nie lubię) i chodzić własnymi ścieżkami — dosłownie i w przenośni.
Piszę o Włoszech takich, jakimi są naprawdę: pięknych, chaotycznych, czasem absurdalnie załamujących, często zachwycających. O miejscach poza oczywistymi szlakami, o naturze, o górach, o jedzeniu i o codzienności, która potrafi być równie fascynująca, co wkurzająca.
Nie lubię słodyczy, więc nie znajdziesz tu cukierkowych zachwytów z Instagrama.
Znajdziesz konkret, humor, ironię i osobiste doświadczenia — bo tylko o tym piszę.
Jeśli lubisz odkrywać miejsca, o których nie wiedzą tłumy, jeśli chcesz poznać Włochy poza stereotypami i folderami turystycznymi — jesteś w dobrym miejscu.