Less Touristy Italy
Eat, Discover, Explore

A blog for those who don't like beathen paths.
Ludzie brodzący w wodzie na zalanej ulicy podczas święta A Chiena Campagna w Kampanii; niektórzy siedzą w kawiarniach, inni niosą niebieskie wiadra, a w tle widać stare kamienice i wieżę kościoła

A Chiena Campagna– wodne święto w Kampanii, o którym mało kto słyszał

A Chiena Campagna to wyjątkowe święto wody, która zmienia raczej małe senne miasto w Kampanii w tętniące życiem i zabawą.

Campagna, bo o tej miejscowości mowa, a właściwie jej stare miasto bardzo przypomina mi dzielnicę Sanita w Neapolu: farba odchodząca ze starych budynków, wąskie ulice wykładane brukiem, sklepy, restauracje i bary, w których o życiu dyskutują lub zwyczajnie opolotkowują przechodzących ludzi nie pierwszej młodości tubylcy. Do tego co jakiś czas pojawia się na ulicy młodzieniec wyglądający jak stereotypowy włoski Casanova, a także panie w stylowych ubrankach rodem z filmów z czasów świetności kina włoskiego.

Campagna – spokojne miasteczko, które raz w roku zamienia się w wodny plac zabaw

 

Bardzo kampanijna w atmosferze i zabudowie Campagna znana jest historycznie głównie z instytucji religijnych i kamiennych mostów.

I to spokojne miejsce w każdą letnią niedzielę zmienia się nie do poznania i przynosi sporo pieniędzy miejscowym biznesom. Dzieje się to za sprawą tłumów turystów, wiader i wody.

Przez Campagna przepływa rzeka Tenza, którą możnas podziwiać z mostu. Można też zjeść na jej brzeg i udać się do małych wodospadów, które w upalne dni są oblężone przez miejscowych, a w niedziele również przez turystów. I ta oto rzeka powoduje, że nawet dorośli przez ponad godzinę cieszą się jak dzieci, uczestnicząc w wielkim wodnym festiwalu.

Skąd wzięła się tradycja A Chiena

Mniej więcej w XVII w włodarze miasta zapoczątkowali „A Chiena” – letnią tradycję zalewania ulic miasta wodą z Tenzy. Początkowo w ten sposób czyścili i chłodzili ulice w upane lata, ale z czasem a chiena stała się lokalną tradycją. Przez wieki tradycja miała się dobrze; po długiej przerwie po trzęsieniu ziemi w Irpini w 1980 a Chiena wróciła do łask – miała pomóc w przywróceniu umierającemu miastu chociaż trochę dawnego życia. Mieszkańcy połączyli siły i przekształcili „A Chiena” w letni festiwal. W ostatnich latach dołożono do festiwalu Guerra dei Colori, czyli święto kolorowego proszku oraz Chiena di Mezzanotte – odbywające się 16 sierpnia nocne oblewanie wodą.

Jak wygląda święto wody dziś

Obecnie ta wakacyjna impreza w Kampanii odbywa się w letnie niedziele – od końca czerwca do końca sierpnia, kiedy to za sprawą śluz i studzienki rzeka zmienia bieg. W samo południe czekający na brodzenie w zimej wodzie ludzie są świadkami mini-przedstawienia: miejscowi młodzieńcy dostarczają dużą makietę klucza hydrualicznego. Przy akompaniamencie oklasków i odliczania śluzy zostają zamkniętę, studzienka otworzona i główną ulicę starego miasta, a takoż wszystko i wszystkich, co się na niej znajduje, zalewa zimna woda z rzeki.

Tłum ludzi brodzących w wodzie podczas święta A Chiena w Campagna w Kampanii; wśród uczestników mężczyzna prowadzi psa, a wokół widać kawiarniane stoliki i zabytkowe budynki.

Powódź jest oczywiście kontrolowana, płytka i całkowicie bezpieczna.

I wszyscy bardzo się z kontrolowanej powodzi cieszą; ja też się cieszyłam. Woda przelewa się przez główną ulicę do 13:00 i przez tę godzinę można w niej brodzić, biegać, usiąść w kawiarni mając pod nogami wodę z górskiej rzeki itp. Jakby o tym logicznie pomyśleć, to jest to właściwie głupie – ot, brodzenie zmarźniętymi stopami w wodzie, z czego tu się cieszyć. Ale nie wiedzieć czemu, było to zabawne. Może to atmosfera, a może świadomość, że rzeka została przestawiona… nie mam pojęcia, ale bawiłam się super fajnie.

O 13 rzekę zakręcają i wszyscy idą jeśc, pić kawę, kupować wiaderka i czekać na bitwę.

Bitwa na wiadra – wodne szaleństwo w Kampanii

Oczywiście tubylców woda nie rusza, jedynie niektóre sklepy i restauracje, zwłaszcza te na głównym placu, zamykają podwoje i zawieszają w wejściach folię. Ci, co jeszcze nie kupili wiaderek – kupują, albo lokują się gdzieś w bezpiecznym miejscu.

A potem wszyscy czekają. Wygląda to śmiesznie – mnóstwo ludzi siedzi na chodnikach z niebieskimi wiaderkami w dłoniach, a inni się z nimi przechadzaja tu i tam. Z balkonu na głównym placu, gdzie już zdążył zgromadzić się tłum, przygrywa DJ. Ludzie tańczą, śpiewają i czekają na bitwę. Zaczyna się ona o 15:30, kiedy to znów rzeka zostaje puszczona przez miasto. DJ daje znak …. i woda z wiaderek zaczyna latać na wszystkie strony. I tak przez godzinę, chociaż nie jestem pewna, czy dużo ludzi wytrzymało bitą godzinę, bo woda jest naprawdę zimna. Oblewający i oblewani przychodzą i wychodzą, woda fruwa na prawo i lewo i śmiechu jest przy tym mnóstwo.

Tłum ludzi biorących udział w wodnej bitwie podczas święta A Chiena w Campagna w Kampanii; uczestnicy z niebieskimi wiadrami oblewają się wodą na tle jasnych budynków i zielonego wzgórza.

Oczywiście niepisaną umową jest unikanie atakowania osób postronnych, które ewidentnie nie biorą udziału w zabawie.

My wytrzymaliśmy mniej więcej 30 min. Było ciepło, ale nie upalnie, więc po 30 min zaczęliśmy szczękać zębami. Poszliśmy się przebrać i tym zakończyliśmy weekend w Kampanii.

 

Praktyczne informacje: jak dojechać, co zabrać i jak się przygotować

 

  • można kupić bilet 10euro/osobę, ale nie jest to niezbędne, bo w imprezie można uczestniczyć za darmo

  • my kupiliśmy bilety i dało nam to opcję nieodpłatnego skorzystania z przechowalni toreb i przebieralni

  • nie dojedziecie na miejsce samochodem; ulica dojazdowa jest zamknięta, a wolontariusze kierują na parkingi

  • po zaparkowaniu trzeba udać się w do postoju autobusow, które bezpłatnie dowiozą nas na miejsce

  • wiaderka można kupić w mieście (między 1.5 i 2 euro); co do wiaderek są określone wymogi, więc lepiej kupić, niż ciągnąć swoje nieprzepisowe

  • na nogi nałóżcie coś, co możecie bez żalu zmoczyć i co nie będzie się ślizgać

  • najlepiej wybrać się np. w górze od stroju kąpielowego (panie) i szortach, panowie – szorty, czyli czymś, co można po zamoczeniu łatwo zdjąć

  • weźcie ręczniki kąpielowe

  • jeżeli nie chcecie brać udziału w bitwie, tylko ją oglądać, od głównego placu biegną schody prowadzące do małego tarasu. Od tarasu biegną kolejne schody – tam się można schować. Nie podchodźcie do kamiennych barierek, bo na pewno dosięgnie Was woda

  • Największa bitwa jest na głównym placu – im dalej od placu, tym bezpieczniej.

Czy warto wziąć udział w A Chiena

Tak. Ta lokalna tradycja jest orzeźwiająco prosta: woda jest prawdziwa, ludzie są lokalni (głównie z Kampanii), a zabawa autentyczna. Ja bawiłam się super; oczywiście można wybrać tylko pierwszą opcję, tzn chodzenie po 'powodzi’, ale żeby prawdziwie doświadczyć zabawnego zbiorowego szaleństwa należy zaopatrzeć się w wiaderko i po po prostu dać się porządnie zmoczyć. I zmoczyć innych.

error: Content is protected !!

New posts straight to your email. 

Subscribe to the monthly newsletter